wtorek, 16 grudnia 2014

Synestezja


Czasami dźwięki mogą zamieniać się w barwy.

"Myślę, że narkotyki zrobiły wiele dobrego dla tego kraju. Naprawdę. A jeżeli nie wierzysz, że narkotyki zrobiły dla nas coś dobrego, zrób mi przysługę. Idź dziś wieczorem do domu. Weź wszystkie swoje płyty, wszystkie kasety i CD… i spal je. Bo wiesz co? Muzycy, którzy stworzyli tą wspaniałą muzykę, która wzbogacała twoje życie przez te lata… byli naprawdę nieźle naćpani".
                                                       Bill Hicks 

środa, 3 grudnia 2014

Ślady na piasku


                                 Twierdza Modlin, rok 2007.


Ślady na piasku 
Dokąd doprowadzą, 
gdzie się rozmyją? 
W boga nie wierzę
Raczej już nie uwierzę nigdy 
I guess I lost my way 
this bloody day.


sobota, 8 listopada 2014

sobota, 1 listopada 2014

Grobbing


Podobno narodził się nowy miejski trend, tzw. "grobbing". Chyba nie po drodze mi z trendami. Bo dla mnie 1 listopada to nadal coś, o czym kiedyś pisała Agata Tuszyńska, poetka. "Znicze, szeptane rozmowy, uroczysty zapach wosku i naftaliny". 

poniedziałek, 20 października 2014

czwartek, 16 października 2014

Jak ptaki na wietrze


Olsztyn, 2012 rok. Na zdjęciu Krzysiek Dobiszewski z zespołu Ptaky. To był jeden z ostatnich koncertów i zarazem szans, by usłyszeć oraz zobaczyć ich na żywo. Szkoda, bo mało jest w kraju składów grających w taki sposób. Razem stworzyli dwa rewelacyjne albumy- liczę, że kiedyś doczekam się trzeciego.

środa, 8 października 2014

Kolektyw


W tle za spray'ami stoi Krzysiek vel 3NSK- graficiarska legenda Biłgoraja, malarz, a czasem nawet i filozof. Mieliśmy tworzyć razem kolektyw artystyczny. Skończyło się na tym, że opróżniliśmy po prostu wiele litrów wódki oraz innych napojów wyskokowych. Jego twórczość gorąco polecam: https://www.facebook.com/3nskNits?fref=ts

niedziela, 5 października 2014

Męskie granie


Dłonie oraz ten wspaniały, pięciostrunowy bas należą do Daniela. Jeśli obserwowaliście kiedyś lokalną, warszawską scenę muzyczną to być może kojarzycie go z formacji o nazwie Yoga Terror. Obecnie za nami około trzech lat wspólnego grania. Wydobył ze mnie zdolności kompozytorskie, a do tego okazał się być rewelacyjnym kumplem oraz towarzyszem wielu zwariowanych imprez i piwnych rozmów nocną porą. Przed nim teraz POWAŻNE życie i POWAŻNE wyzwania. A ja tęsknię do tego, co było przed pojawieniem się etykiety: POWAŻNE. 

czwartek, 2 października 2014

Wolność


Cztery lata temu wybraliśmy się wraz z moim kumplem Dominikiem w trzytygodniową podróż po Europie. Starym, niemal trzydziestoletnim VW Passatem przejechaliśmy ponad 10 000 km. Bez telefonów, internetu i innych smyczy. Ciągle w drodze, w surowych warunkach, bez wygód i udogodnień. Zwiedziliśmy za to setkę niesamowitych miejsc. Dla mnie była to nie tylko podróż z punktu A do B. Nauczyłem się wtedy czegoś o sobie i zrozumiałem, co ma tak naprawdę jakieś znaczenie. 

To był jeden z tych dni. Dojechaliśmy do Wielkiej Wydmy Piłata we Francji, jakieś 60 km od Bordeaux. Po długiej i wyczerpującej wspinaczce (w końcu jest to największa wydma w Europie) dotarliśmy na sam szczyt. Od Oceanu Atlantyckiego wiał silny wiatr. Dominik rozłożył ramiona i wtedy zrobiłem mu powyższe zdjęcie. Tak właśnie wygląda Wolność. 

poniedziałek, 29 września 2014

Spalone mosty


                           "Nową wiarą serce napełniłem 
                           I znów duszą jak dziecko się stałem: 
                           I spaliłem wszystko, co wielbiłem, 
                           Uwielbiłem wszystko, co spalałem"
                                          -Iwan Turgieniew, "Szlacheckie gniazdo"

Zdjęcie wykonane w ruinach spalonego domu na ulicy Krowiej. Przy oknie stoi Julia, moja długoletnia przyjaciółka. Wiele jej zawdzięczam. Na jeden krótki moment połączyło nas coś więcej. Uczyliśmy się wtedy od siebie ciemnych stron życia oraz własnych osobowości.

czwartek, 25 września 2014

Bezsilność


Dziewczyna ze zdjęcia to Aneta. Znaliśmy się jeszcze z czasów liceum, ale była to raczej znajomość typu: "cześć/cześć"- gdzieś na szkolnym korytarzu, w pubie czy na mieście. Wiele lat później- właściwie dziełem przypadku zaczęliśmy szukać wspólnie stancji- i tak zamieszkaliśmy razem na 3 rewelacyjne lata. Widywaliśmy swoje wzloty i upadki. Godzinami rozmawialiśmy o muzyce czy filmach. Ja robiłem jej zdjęcia, a ona pozwalała mi czytać swoje opowiadania. Pomimo tego, że teraz nie widujemy się już tak często jak kiedyś, nadal mamy to unikalne porozumienie. Jedno spojrzenie, gest- i jest tak, jakbyśmy wciąż mieszkali w domu na ulicy Abrahama, gdzie powstało powyższe zdjęcie. Rozstałem się wtedy z kimś ważnym dla mnie, i tym ujęciem dałem upust całej bezsilności, jaka wtedy mi towarzyszyła. Niestety czasami pewne wydarzenia nie zależą od naszych decyzji. Bywa tak, że niekiedy możesz być jedynie niemym świadkiem tego, co przychodzi. Bardzo bezsilnym świadkiem.

poniedziałek, 22 września 2014

W oczekiwaniu


Okolice roku 2007. Fotografia zrobiona ukradkiem przez szybę w którejś z warszawskich kawiarni na Nowym Świecie. To był jeden z tych zimniejszych jesiennych dni. Popijałem spokojnie kawę, a aparat leżał nieruchomo na stoliku kiedy nagle ją dostrzegłem. Siedziała samotnie, zaraz po drugiej stronie witryny. Pogrążona w świecie własnych myśli paliła nerwowo papierosa i najwyraźniej czekała na kogoś. Wycelowałem w nią obiektyw i nacisnąłem spust migawki- zupełnie w ciemno. Ten ktoś tego dnia jednak nie przyszedł.